Z ozdabianiem domu na zimę mam pewien problem. Chodzi o to, że ozdoby świąteczne i ozdoby zimowe to jednak nie jest to samo. Ozdoby świąteczne zwykle są wyciągane na początku grudnia kiedy jeszcze trwa jesień, a chowane pod koniec miesiąca kiedy ledwo zaczęła się zima. Czy więc ozdoby świąteczne są jednocześnie ozdobami zimowymi? Czy te wszystkie elfy, mikołajki, śnieżynki można trzymać przez całą zimę? A pomarańcze, girlandy, choinka? Są zimowe, czy tylko świąteczne? I co tak naprawdę kojarzy się z zimą? Nie chcę dać się zapędzić w gonitwę, gdzie już w styczniu wszystkie ozdoby pakowane są w pudła a sklepy zaczynają sprzedawać zajączki i cebulki hiacyntów. Chcę się nacieszyć zimą, jej mrokiem, mrozem, długimi wieczorami, przytulnością pod kocem. I śniegiem, jeśli nam się poszczęści. W tym roku chciałam, żeby moje ozdoby tak jak te jesienne były naturalne, żeby pachniały i wnosiły kolor do domu. I chciałam też mieć światełka!
Od początku grudnia ogrzewanie w domu sponsorowała nam suszarka do żywności. Godzinami suszyły się duże ilości pomarańczy. Na jarmarku zaopatrzyłam się w zapasy cukru, żeby starczyło sił na twórcze działanie:
A potem przyszedł czas na malowanie, nawlekanie i komponowanie:
W domu nie mam miejsca na prawdziwą choinkę, dlatego w tym roku zaczęłam szykować podłaźniczkę z gałązek kupionych na rynku choinkowym. Część dzwonków do ozdoby siostra przywiozła mi z wyjazdu do Zakopanego. Te stare dzwonki pasterskie wymagały już ponownego malowania. Pozostałe dzwonki kupiłam w sklepie internetowym jako... indyjskie dzwonki muzyczne. W wyglądzie nie różnią się niczym od owczych. Nawet podzwaniają tak samo:
Ozdoby po skończeniu prezentują się tak:
Za efekt końcowy odpowiadają światełka:
P S: W gratisie jeszcze stroik, który zrobiłam dla siostry z ozdób, które miała w domu:
Z motywami świątecznymi mam jeszcze jeden problem. W wielu domach obchodzi się święta z tradycji chrześcijańskiej, z motywami i zwyczajami religijnymi. Natomiast w takim ogólnym przekazie, w mediach itp. święta są w ogóle oderwane od religii. Święta to już nie Boże Narodzenie. Ani nawet Szczodre Gody. Nie jest to przesilenie zimowe. Nie świętujemy zwycięstwa światła nad ciemnością. Świętujemy Święta. Czyli NIC. Bo nie da się świętować, nie wiedząc co się świętuje. Święta muszą mieć źródło, tradycję, symbolikę. Tymczasem do jednego wora wrzuca się mikołaje, gwiazdki, elfy, krasnale i reniferki, wieńce z ostrokrzewu i czekoladę z piankami. I to mają być Święta. Zbiór rzeczy które razem nic nie znaczą i w nic się nie łączą. Taki twór pozbawiony duchowości i symboliki. I jeszcze panuje ogólna presja żeby w grudniu być szczęśliwym. Bo to najpiękniejszy czas w roku. Tylko jeśli dłużej potrwa takie niby świętowanie, to zapomnimy dlaczego...
Komentarze
Prześlij komentarz