OSLO SWEATER

 Mój Oslo Sweater to taki sweter dwa w jednym, skandynawsko-egzotyczny. Skandynawski, bo jego krój kojarzy mi się z tym co rozumiemy pod hasłem mody skandynawskiej, czyi minimalizm, prostota, elegancja, ponadczasowość. Egzotyczny, bo w 40% składa się z wielbłądziej wełny. I ma wielbłądzi kolor:

 
Przemyślenia na temat swetra:
  • Lana Gatto Camel Hair to najbardziej miękka, najdelikatniejsza i najprzyjemniejsza włóczka z jakiej dziergałam. Niestety to też włóczka, która szybko się kulkuje i mechaci. Praktycznie nadaje się do golenia po każdym dniu noszenia. A już na pewno po każdym praniu. Oprócz tego, że tworzą się takie typowe kuleczki, które łatwo usunąć, to meszek na powierzchni wełny z czasem się filcuje i nie poddaje się golarce. Z daleka tego nie widać ale z bliska już tak i jest to trochę frustrujące. 
  • Wełna jest dość droga, dlatego jeśli miałabym jej użyć jeszcze raz, to tylko do jakiegoś odświętnego, okazjonalnego udziergu, ponieważ obawiam się, że częste golenie skróci życie swetra.
  • Sweter jest bardzo wygodny w noszeniu, krój jest luźnym, swobodny ale nie workowaty. Forma jest prosta i elegancka. Ja swój sweter noszę i na specjalne okazje, i po domu, z leginsami i grubymi, wełnianymi skarpetami.
  • Czy opłaca się inwestować we wzór? Myślę, że tak. Dobierając różne włóczki i kolory można stworzyć zestaw swetrów, które różnią się charakterem ale dalej są bardzo wygodne. Ja na pewno mam pomysł na kilka wersji. Tylko życia mi nie starcza ne realizację...

    Ps: Chciałabym kiedyś wydziergać sweter z czystej wielbłądziej wełny. Tylko gdyby nie te ceny!


 

Komentarze