URLOP
Podczas tego urlopu udało się mi (i Marcinowi) trochę pozwiedzać. Pomyślałam, że zabiorę Was na wycieczkę razem z nami. Zapraszam!
Pobudka była wcześnie, gdzieś po 4, a o 6 byliśmy już w drodze na dworzec.
Prawie 5h w pociągu i pierwsza przesiadka połączona z przerwą na precelka:W Lubaniu przesiedliśmy się na busika, który zabrał nas do kolejnej miejscowości. W ten sposób po prawie 10h podróży znaleźliśmy się w Leśnej:
Leśna to malutkie miasteczko na Dolnym Śląsku. Jest tu niewielki ryneczek z trochę zaniedbanymi kamienicami. Jeśli lata temu oglądaliście Tajemnicę Twierdzy Szyfrów, to jest to właśnie ta miejscowość, gdzie działa się część serialu. W czasach przedwojennych Leśna nosiła nazwę Marklissa. Nie da się ukryć, że miasteczko robi wrażenie ciut biednego i zapomnianego, dlatego cieszę się, że mogliśmy zostawić tu trochę turystycznych pieniążków. Pomimo tego, że zatrzymaliśmy się w tak małej miejscowości, trafił nam się super nocleg. Naprawdę, duże miasta jak np Poznań czy Wrocław powinny się trochę wstydzić, bo w tamtejszych hostelach, za większe pieniądze można dostać o wiele gorsze warunki:
Wyprawa na zamek Czocha to było takie moje małe marzenie, które udało się spełnić. Zwiedzanie zamku odbywa się z przewodnikiem, trwa około godzinę. Polecam wybrać się rano, nie ma wtedy kolejek i grupki turystyczne są mniejsze. Po zobaczeniu pomieszczeń można dowolną ilość czasu spędzić na zamkowym dziedzińcu. Zaszyliśmy się tam wśród różanych krzaczków i podziwialiśmy widoki.
Po opuszczeniu terenu zamku, wybraliśmy się na spacer ścieżką krajoznawczą wzdłuż rzeki Kwisy, która nosi nazwę Dolina Pereł. Część ścieżki prowadzi przez teren zakładu produkcyjnego i jest zagrodzona zamkniętą bramą. Można poprosić stróża o otwarcie. Mniejsze osoby mogą przejść między szczeblami. Nie polecam przechodzenia górą, gdyż stróż opowiadał nam, że kilka lat temu w ten sposób doszło tam do strasznego wypadku. Na szczęście nie trzeba robić całej trasy, można przejść część i wrócić po własnych śladach omijając zakład.
Po zejściu ze ścieżki wybraliśmy się na obiad do Zielonego Pieca:
Po obiedzie, głównie dzięki temu, że droga do Leśnej biegła z górki, doturlaliśmy się na nocleg i padliśmy na nosy. Poszliśmy spać wcześniej niż słońce. Jakby nie było, nasz spacer to była porządna porcja przebierania nóżkami w upale i stojącym powietrzu.
Rano czekała nas kolejna pobudka i kolejny dworzec:
Z Leśnej pojechaliśmy znowu do Lubania, a stamtąd do Wrocławia, gdzie teoretycznie mieliśmy dzień odpoczynku. Oczywiście nałaziliśmy się jak osiołki i to przy prawie 30c.
Noclegu we Wrocławiu Wam nie pokażę, bo nie warto. Za to z wizyty w mieście przywiozłam sobie pamiątkę, czyli długopis zrobiony z jednorożca, którego będę używać do moich robótek.
Następnego dnia, tak jak poprzednio musieliśmy wstać wcześnie i udać się na dworzec (ogólnie "wstać wcześnie" to był motyw przewodni tego urlopu):
Pociąg odchodzący z peronu 6 zawiózł nas do Adršpachu, w Czechach. Pomimo dużego obłożenia, podróż była całkiem fajna, z ładnymi widokami i sympatycznym kierownikiem pociągu, który ogarniał lekko zagubionych turystów. Po dotarciu na miejsce mogliśmy zacząć kolejny punkt urlopu, czyli zwiedzanie Skalnego Miasta.
Zwiedzanie Skalnego Miasta to kilka godzin solidnego spacerowania przerywanych robieniem zdjęć i zaleganiem na ławeczkach położonych w cieniu skał. Większość trasy ma trudność parkowej alejki ale są też odcinki, na których można wyrobić półroczną normę chodzenia po schodach. Liczba osób, które mogą wejść jednocześnie na szlak jest ograniczona, dlatego nie odczuwa się takiej presji tłumu, można spokojnie podziwiać widoki a na koniec usiąść nad jeziorkiem i zapatrzeć się w wodę...
Po wszystkim wybraliśmy się jeszcze na spacer po miasteczku, zwiedziliśmy miejscowy zameczek, zjedliśmy smażony ser i poszliśmy na pociąg. Jakoś udało nam się doczłapać do hostelu i tradycyjnie padliśmy na nosy. A rano trzeba było znowu wcześnie wstać, zjeść śniadanko na dworcu i ruszyć do domu...
PS: Przeczytałam ostatnio, że zwiedzanie zamków to zajęcie dla emerytów. Ja byłam już nie tylko na zamku Czocha ale też na Książu, na zamku w Olsztynie, Toruniu, Tykocinie, Chęcinach, Działdowie, Malborku... Jeszcze trochę zwiedzania zamków i na emeryturze będę mogła zająć się już tylko dzierganiem swetrów :P
Świetna wycieczka! Ja się ostatnio śmiałam sama z siebie, że moja galeria w telefonie jest galerią emeryta działkowca, głównie roślinki, grzyby i widoczki;D
OdpowiedzUsuń