SUKIENKA ŚREDNIOWIECZNA

     Zapraszam na ostatni wpis sukienkowy. Tym razem nie będzie to zwykła letnia sukienka, tylko rekonstrukcja sukni średniowiecznej. Proces szycia, od pierwszego próbnego wykroju, po ostatni szew zajął około pół roku. Zaczęłam gdzieś w grudniu a skończyłam tuż przed dniem dziecka.

    Za skopiowanie i przeskalowanie wykroju z książki odpowiada moja siostra. Wydrukowany wykrój przeniosłam na szary papier:

    Próbny wykrój powstał z rozciętej poszewki a wszystkie szwy wykonałam maszynowo. W skład wykroju wchodzi: przód, tył, po jednym dwuczęściowym klinie przodu i tyłu, dwa kliny boczne przodu, dwa kliny boczne tyłu, dwa rękawy i dwa kliny rękawów:


    Tak wygląda przód i tył z wszytymi wszystkimi klinami:



    A tutaj mam już wszyty pierwszy rękaw. Konstrukcja średniowiecznego rękawa jest inna niż współcześnie, główka rękawa jest dwuczęściowa i powstaje poprzez doszycie małego klina pod pachą:



    Wersja próbna z obydwoma rękawami. Na tym etapie można określić wymagane poprawki. Musiałam obniżyć wysokość przedniego i tylnego klina i wprowadzić poprawki na papier.


    Tkaniny wełniane mają inną szerokość niż bawełniane. Zazwyczaj jest to 130-140cm. Dlatego nie mogłam kierować się wymiarami poszewki, musiałam ułożyć wykrój na podłodze i policzyć zapotrzebowanie:

    Najgorsza część, czyli wycinanie elementów. Czysta wełna jest droga i nie można pozwolić sobie na błędy. Mi się prawie udało, bo w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że rękaw wycina się po skosie, inaczej niż w współczesnych wykrojach: 

    Uff, udało się!

    Teraz należało sfastrygować ze sobą elementy klinów. Wszystkie fastrygi zrobiłam maszynowo, bo daje mi to lepsze panowanie nad materiałem. Dodatkowo przeszyłam brzegi cięte po skosie, żeby się nie wyciągały pod swoim ciężarem. Szycie sukienki średniowiecznej to głównie zszywanie krawędzi skośnych z prostymi. Można osiwieć. Przy wypruwaniu poliestrowej fastrygi z wełnianej tkaniny też. Nie da się jej tak po prostu wyciągnąć, bo czepia się włosków w wełnie.

    Teraz tylko igła i lniana nić w dłoń! I szycie, szycie, szycie... Najpierw zszywamy połówki klina przodu i tyłu a następnie klinów bocznych.

    Wstawianie gotowego klina do przodu i tyłu:



    Wszywanie klinów bocznych:


    Wszystkie kliny na miejscu, teraz doszywamy tył i ramiona:

    Pierwsza przymiarka:






    Wstawianie rękawów:

     Kolejny element to obszycie wszystkich otworów i podłożenie dołu. Cały proces szycia mieści się na kilku zdjęciach, ale tak naprawdę są to tygodnie ręcznego szycia.



    Ostateczna przymiarka:



    Gotowa sukienka w środowisku naturalnym. Jest ciężka, ciepła i gryzie. Jak prawdziwa sukienka średniowieczna :)










 
    Mam nadzieję, że teraz wiedząc jak wygląda cały proces szycia spojrzycie życzliwym okiem na rekonstruktorów z różnych epok. W końcu większość z nich szyje wszystkie swoje ubrania samodzielnie. 

    PS: To nie wszystkie sukienki, które uszyłam:






    PS2: Tutaj uszyte przeze mnie nogawice (Gdzieś jeszcze mam jakieś zdjęcia z procesu szycia, ale wpisu nie planuję, bo są to głównie zdjęcia mojej pupy w wełnie. Daruję wam ten widok :P): 


Komentarze

  1. Choć czytałam wszystkie dotychczasowe wpisy pisze dopiero teraz bo „powalił“ mnie ogrom pracy przy jednej sukience a Ty uszyłaś ich kilka… czapki z głów. Pozdrawiam serdecznie - Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Fajnie jest mieć stałego czytelnika :)

      Usuń
  2. Suuper! Nie wiem, czy bym sie odwazyla i to jeszcze recznie... Chapeau bas!!! Wyglada pieknie- i tak a propos, czytam wlasnie "Krzyzakow"- podpasowala mi ta sukienka do nastroju i tematyki. Pozdrawiam! Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam stworzyć Ci klimat do czytania :)

      Usuń
  3. O matko, oszalałabym przy tej ilości pracy 🫣👏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie oszalałam, ale obłęd w oczach już był!

      Usuń

Prześlij komentarz