DOLINA JURT
Sama droga do miasta to jakieś 5km spaceru. W Giżycku zwiedziliśmy głównie las miejski, chociaż samego miasta zobaczyliśmy też sporo:
Spacerowaliśmy cały dzień i kiedy wróciliśmy do jurty, byliśmy już kompletnie bez sił. Wieczór to już było tylko odpoczywanie...
Picie herbatki:
I drutki:
Następnego dnia wybraliśmy przeciwny kierunek. Poszliśmy na przełaj przez pola, przechodziliśmy przez miedze i lasy:
Po drodze spotkaliśmy dwie małe mysie! W sumie tego dnia widzieliśmy sporo zwierząt: kilka saren, sporo koni, lisa i dużo ptaków.
Wróciliśmy zmęczeni ale bardzo zadowoleni. Pobyt w jurcie był bardzo fajny, było bardzo cicho, spokojnie, byliśmy z dala od miasta więc nocą całe niebo było usiane gwiazdami. Mieliśmy w planach nocny spacer ale temperatura po zmroku spadała w okolice zera i nie mogliśmy wytrzymać na zewnątrz. Dużo odpoczywaliśmy i czytaliśmy. Udało mi się zrobić rękaw w swetrze. Chętnie zostałabym tam na dłużej.
Pan Bociek pożegnał nas, gdy następnego dnia wcześnie rano zbieraliśmy się do drogi. Ostatni raz spojrzeliśmy na Dolinę Jurt i ruszyliśmy w podróż do domu...























































Od dawna marzy mi się taki wyjazd ale jakoś się nie składa. To wygląda absolutnie cudownie i proszę, da się bez samochodu. Ja w lipcu wybieram się w małą zagraniczną delegację i mam w planach korzystać tylko z komunikacji publicznej zobaczę czy mi się uda. (Pimposhka)
OdpowiedzUsuńJa długo myślałam o takim wyjeździe, aż w końcu powiedziałam sobie, że nie ma co się zastanawiać, trzeba odłożyć kasę i jechać. Na szczęście właśnie dało się tam dojechać transportem publicznym, bo takie miejsca są zazwyczaj z dala od wszystkiego. Już na miejscu poruszaliśmy się głównie na piechotę i przez weekend zrobiliśmy ponad 25km.
Usuń