GIEZŁO
Rok temu uszyłam moją średniowieczną sukienkę: (klik). W tym roku moim długoterminowym, średniowiecznym projektem było giezło. Jest to rodzaj długiej, lnianej sukienki która w średniowieczu pełniła funkcję bielizny. Wykrój składa się głównie z prostokątów i trójkątów. Jako bazę wykorzystałam wykrój na sukienkę. Przód i tył poszerzyłam tak, żeby w klatce piersiowej mieć 15cm luzu. Wykrój bocznych klinów odrysowałam z klina przedniego sukienki. Następnie zmierzyłam długość ręki od główki ramienia oraz obwód ramienia i dłoni. Na ich podstawie wyrysowałam rękaw w kształcie trapezu. kliny rękawa mają kształt kwadratu o długości boku 10cm. Gotowy wykrój prezentuje się tak, jak ten na grafice (swojemu zapomniałam zrobić zdjęcie):
Potem przyszedł czas na uszycie próbnej wersji:
Tutaj widać, że trzeba skrócić rękaw:
Obwód na dole giezła wyszedł za mały, nie mam możliwości zrobienia długiego kroku.
Giezło po poprawkach, z poszerzonymi klinami.
A tutaj giezło z próbną wersją mojej sukienki. Jak widać ładnie się pod nią chowa.
Do uszycia wybrałam niebielony len. Miałam długość 4,4m, ostatecznie zużyłam 2,4m. Len był wcześniej wyprany i wyprasowany.
Tak prezentował się układ mojego wykroju na materiale. Na następnym zdjęciu wersja alternatywna ułożenia. Wydaje się, że obie pochłaniają mniej więcej tyle samo materiału.
Wycinanie z lnu to wbrew pozorom nie jest prosta sprawa. Nie można ot tak położyć sobie wykroju na materiale i ciachnąć. Jako że wykrój składa się głównie z prostych linii, trzeba ciąć bardzo równo. A jedyny sposób, żeby to osiągnąć, to wyprucie nitki wątku lub osnowy i przecięcie powstałej szczeliny.
W ten sposób wycinamy każdą prostą linię wykroju.
Tutaj jako model wzorcowy malusie giezełko moich siostrzenic.
Fastrygi tak jak w sukience zrobiłam maszynowo:
A potem były już tylko tygodnie ręcznego szycia.
Zaczęłam od zszycia połówek bocznych klinów:
Następnie wszyłam kliny do rękawów, zszyłam całość i obrzuciłam.
Gotowe rękawy:
Wstawianie bocznych klinów:
Połączony przód i tył, prawie wszyte kliny:
Tak wygląda boczny szew, po lewej stronie kliny rękawów, po prawej kliny boczne.
Po połączenia wszystkich elementów zabrałam się za obrzucanie szwów. Każdy szew został dobrze rozprasowany.
Podkładanie dołu:
Obszywanie dekoltu:
Stary piernik, mój wierny towarzysz niedoli:
Mój niekończący się motek lnu właśnie się kończy:
Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego:
Jak wam się podoba mój kolejny średniowieczny projekt?
Przepiękna, ręczne szwy to ogrom pracy, podziwiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDoskonałe!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńBenedyktyńska robota, ale efekt wspaniały! Gratuluje i zazdroszczę cierpliwości i staranności.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Największym wyzwaniem było zebranie się do roboty, potem już poszło.
UsuńPodziwiam Cię! I rozumiem! :) (Pimposhka)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń